środa, 6 września 2017

4 fazy hejtbustera


TANIA SIŁA ROBOCZA
NA ZAWSZE!

Moje dzisiejsze zdanie na ten temat ukształtowało się przez lata walki. Dlatego nie oczekuję od Ciebie, że od razu je zrozumiesz lub przyjmiesz. Pokażę Ci więc 4 fazy, przez które wszyscy przechodzimy. Jedni idą dalej, inni potrafią się zawiesić i utknąć.

Dobrego pracownika nie jest łatwo znaleźć. Wie to każdy, kto prowadzi jakiś biznes. Dużo mówią, mało robią. Dużo chcą, coraz mniej realizują. Co zrobić? Takie życie. Podnosimy poprzeczkę wymagań wobec innych, a obniżamy wobec siebie.

Gdyby tak udało się znaleźć taką grupę, która będzie dla nas pracowała, lecz nie będzie sprawiała tych problemów. Będzie wręcz tyrała od świtu do zmierzchu? Przecież to marzenie każdego małego dyktatora (kierowniczka, który przez kumoterstwo załapał się na stołek), obiekt westchnień braci niewolników (zasuwających na szybko przesuwającej się taśmie) oraz przyczyna zmaz nocnych każdego prezesika (guru swojej kolejnej wizji, która ma odmienić świat na lepsze!).

Okazuje się, że jest to na wyciągnięcie Twojej ręki! Ba! Niemal nic nie musisz robić. A gdy już raz uruchomisz system, to działa on bez przeszkód do końca swoich dni!

To zawód przyszłości, istotna funkcja społeczna oraz styl życia. Nosi nazwę: „Jestę Hejterę!”. Tak! HEJTER. To on jest odpowiedzią na Twoje wszystkie rozterki biznesowe. Ha, ha! Przecież bez względu na to, co zrobisz, to i tak pojawi się ktoś, kto będzie Ci tyłek obrabiał. Jest tak czy nie? Jeśli masz trochę oleju w głowie, to widzisz, że w dzisiejszym świecie staje się coraz bardziej popularne mieć jakieś antystanowisko, zamiast ruszyć dupsko i coś samemu zrobić.

Nieważne, jaki zawód wybierzesz. Nieważne, czym się w życiu kierujesz. Co wyznajesz, co lubisz. Gdzie chodzisz, w co się ubierasz. NIC nie jest ważne — ktoś się zjawi i ze wszystkich sił będzie się starał udowodnić, że posiadasz wszystkie jego cechy charakteru. Czyli że jesteś debilem, nieukiem, idiotą, nieudacznikiem, naciągaczem, chamem, agresorem, złośliwcem i tutaj wstaw sobie jeszcze swoje „ulubione” epitety...

Mówi się wręcz, że dzisiejszym wyznacznikiem tego, czy cokolwiek znaczysz, jest liczba Twoich hejterów. Im masz ich więcej, tym ważniejszą osobą jesteś. Nie możesz być gwiazdą, jeśli nie obsmarowują Cię w brukowcach. Nie jesteś nikim znacznym, jeśli nie ma o Tobie memów w sieci. Nie przejdziesz do historii, jeśli nie krążą o Tobie kawały.

Wychodzi więc na to, że obojętnie, co zrobimy, i tak niestety nie unikniemy tego, że inni będą nas obgadywać, oczerniać i mierzyć swoją miarą. Można by było pomyśleć, że wybór pustelniczego życia i ucieczka od uciech doczesności nas uratuje. Hmm... Problem polega na tym, że pewnego dnia ktoś zechce Twej jaskini, słupa, drzewa, poletka i przyjdzie silna grupka z widłami, aby wyjaśnić Ci, że Twoje odosobnienie komuś jednak przeszkadza, ponieważ x, y, z... więc won!

Nie uda się od tego uciec (niestety, przykro mi, ale obserwuję, badam i analizuję ten problem od lat), dlatego też wykorzystajmy to na swoje potrzeby. Pada deszcz — nie płaczmy, tylko napełnijmy beczki. Podlejemy kwiatki w ogródku zebraną w ten sposób wodą. Sypie grad — nie irytujmy się, ale pozbierajmy go, będzie do drinków. Uderzają pioruny — złapmy je, przekierujmy i zmagazynujmy w akumulatorach, a gdy będzie tej mocy wystarczająco dużo, stwórzmy swojego Frankensteina!

Co trzeba więc zrobić, żeby tłumy spędzane do Ciebie przez hejterów spożytkowały swoją energię w jedynym słusznym celu?

GDZIE ICH PRZYJMIESZ?

Musisz mieć jakąś stronę, bloga, profil oficjalny. Coś, co ludzie będą mogli znaleźć. Ponieważ nie wszyscy hejterzy są profesjonalistami. Musisz mieć świadomość, że w większości to nieuki. Więc czasami przekręcą Twoje nazwisko lub podadzą złego linka, a czasami wręcz popełnią największe świętokradztwo — będą o Tobie mówić, ale nie napiszą, gdzie Cię znaleźć!

CZYM CHATA BOGATA!

Staropolanie mawiali: „Gość w dom, Bóg w dom!”. Musisz więc pamiętać o przywitaniu ich chlebem i solą (bez domieszek arszeniku; pamiętaj, chcesz, żeby wracali po więcej!). Wie o tym każdy, kto prowadzi biznes. Próbki i degustacje. Mówię o tym więcej podczas Ekspert Escalator LIVE+, poszukaj tego zapisu VOD — przygotuj swoje 2% i 10%, żeby mogli coś szybko skonsumować (krótkie wpisy na blogu; fajne zabawne fotki, które można skomentować; jakieś swoje przemyślenia warte przekazania dalej).

KLIENT PRZYCHODZI DO CIEBIE KUPIĆ, A NIE POGADAĆ!

Wie o tym doskonale każdy sprzedawca. Klient przyszedł kupić, a nie połazić po sklepie. Ułatw to więc ludziom napędzonym przez hejterów. Miej wyraźne informacje o tym, co produkujesz lub oferujesz. Banery z ofertą, linki do zakupu. Informacje o tym, co nowego w Twojej ofercie. Książki, płyty, gadżety. Im mniejszy próg kwoty zakupu, tym więcej ludzi kupi coś „dla testów”.

KONIECZNIE PODZIĘKUJ!

Jak już pisałem wyżej, z doświadczenia nie tylko swojego wiem, że obojętnie, co zrobisz, a hejter będzie hejterem (czasami się nawróci, ale nie wiem, czy masz czas na tak długie egzorcyzmy). Dlatego też zrozum, że oni to lubią. To sprawia im perwersyjną przyjemność. Jedni onanizują się z gazetką w ręce (inni wyrastają z tego w podstawówce i robią to jak ludzie przed ekranem komputera!), a drudzy wymyślają niestworzone historie na Twój temat lub odwracają kota ogonem, żeby wszystko, co robisz, postawiło Cię w złym świetle.

Dlatego więc podziękuj im za to! Kiedy tylko masz odpowiedni poziom energii i humoru, pisz im wyraźnie, że pomagają w Twoim biznesie, że zarabiasz dzięki nim więcej, że Twoje filmy są wyświetlane częściej, artykuły czytane, a drzwi sklepu otwierają się częściej niż do tej pory. A żeby z tego skorzystać w fazie 4., trzeba najpierw przejść fazy 1., 2. i 3. Do dzieła więc!

FAZA 1. — BOISZ SIĘ COŚ ZROBIĆ 

Masz jakiś pomysł. Zastanawiasz się nad nim. Może go zapisujesz, może rozrysowujesz. Możliwe, że z kimś rozmawiasz — koniecznie ze znajomymi i z przyjaciółmi. Mija sporo czasu, a pomysł finalnie ląduje w koszu. Powód? Boisz się, że to bez sensu. Uważasz, że inni źle o nim pomyślą. Powiedzą Ci, że jest głupi, że wyskakujesz przed szereg, że masz za wysokie mniemanie o sobie, że to na pewno nie wyjdzie.

FAZA 2. — DZIAŁASZ, ALE UGINASZ SIĘ POD KRYTYKĄ I OPINIĄ INNYCH 

Udało Ci się pójść dalej. Zacząłeś coś robić! Hurra! Brawo! To niby tylko jeden krok dalej, ale ma on ogromne znaczenie. Wielu z nas nigdy go nie zrobi. To przerażające, ale ogromna część pomysłów najpierw znika w odmętach umysłu, ponieważ nie jest zapisana — a później chodzimy i zastanawiamy się: „Co to było?! Kurde, to było dobre!”. Następnie jeśli uda Ci się przelać swoje myśli na papier, zachować, to pomysł ginie w szufladzie. Więc Twoja decyzja, żeby pójść dalej, jest czymś istotnym. Niezwykle odważnym krokiem.

Problem w tym, że nie każdy pomysł w momencie powstania jest dopracowany. Mogę się nawet pokusić o stwierdzenie, że jeszcze takiego nie widziałem. Początkowe wizje muszą być przez nas szlifowane. Dopracowywane oraz znacznie zmieniane. Dlatego nie ma szans, żeby przy nowym projekcie nie pojawiły się głosy krytyki, przeciwstawne opinie. Ważne jest więc uzmysłowienie sobie, że to Ty wybierasz, kogo chcesz słuchać! To Ty wybierasz, u kogo chcesz zasięgnąć porady. Jako szewc nie będziesz pytać kucharza, jak się przygotowuje skórę, bo on ją wygotowuje i kroi na paski. Jako modelka nie spytasz o dietę kolegi startującego w zawodach sumo. Przykłady można mnożyć. Każdy ma swój zakres tematów, w jakich się specjalizuje, więc pytanie kogoś od tematu X o Y jest bezsensowne. Nie mówiąc już o tym, że wcale to nie oznacza, że gdy faktycznie pojawi się ekspert z Twojej dziedziny, to Ty nic innego nie zrobisz, tylko od razu ściągniesz majtki i rzucisz mu się na szyję. Bez przesady. Gdyby każdy z wizjonerów słuchał opinii na temat swoich pomysłów, to nie mielibyśmy wielu z nowoczesnych udogodnień. Samochód był bez sensu i Henry Ford powinien odpuścić. Samolot — całkowitą głupotą, więc bracia Wright głupio robili, testując nowe pomysły. Radio miało się nie przyjąć, a telefon powinien mieć duże i łatwe w obsłudze guziki, bo nikt nie będzie dotykał palcem szybki...

Ty tego niestety nie wiesz lub o tym nie pamiętasz. Bo w momencie, gdy ktoś Cię atakuje, przestajesz robić to, co zacząłeś. Przestajesz działać. W tej fazie często odpuszczasz, mówisz: „Dość!”. Lub też po prostu wierzysz w to, co mówią inni, i zgadzasz się z ich wnioskami, że wszystko, czym się zajmujesz, jest bez sensu.

FAZA 3. — NABIERASZ CHWILOWEJ ODPORNOŚCI I ROBISZ SWOJE 

To chyba najtrudniejsza kwestia w tym chorym temacie hejtowania. Jak mam Ci wyjaśnić, że Twoja odporność będzie różna w czasie? Jak mam Ci uzmysłowić, jeszcze zanim osobiście to poczujesz, że Twoja odporność jest iluzją, ponieważ nie można być cały czas odpornym? Nasz system immunologiczny nieustannie pracuje. Cały czas walczy. Jeśli będziemy go nadwerężali, to osłabnie, a wtedy byle przeziębienie nas rozłoży. Jeśli zachorujemy poważnie, stracimy odporność niemal całkowicie, wtedy byle przeziębienie może nas wręcz zabić.

Wirus HIV, który dziś na świecie jest poważnym problemem, infekuje komórki układu odpornościowego jak pasożyt. Dochodzi wtedy do „uśpienia” naszej odporności. Musimy bardzo na siebie uważać. Dbać o siebie tak, jak nigdy dotąd, w przeciwnym razie może się to skończyć tragicznie. Nie znamy jeszcze niestety w 100% skutecznej metody na pozbycie się wirusa HIV z organizmu. Skupmy się jednak na niby mniej groźnym wirusie. Wirusie grypy. Regularnie się zmienia. Non stop opracowujemy nowe szczepionki. Człowiek nie umiera na samą grypę, ale na jej powikłania. Masakra, przyznasz.

Czasami musimy wręcz sami „wyłączyć” lub „zabić” układ odpornościowy, co się robi przy nowotworze krwi, zwanym potocznie białaczką. Najpierw zabijamy układ odpornościowy, żeby go później odtworzyć przeszczepem szpiku. Jak widzisz, począwszy od zwykłych przeziębień, poprzez śmiertelne choroby, aż do powikłań po zwykłych infekcjach jedno jest pewne — im mocniejszy nasz system odpornościowy, tym większa szansa na przeżycie.

Jako że kontekst chorób jest dla nas trudny, boimy się ich, zmieńmy temat na sport. Wybierzmy pływanie. Po przekroczeniu pewnej granicy (gdy już nie sięgasz nogami dna) bez względu na poziom wody możesz się utopić, jeśli nie umiesz pływać. Zaczniesz panikować, zepniesz się i katastrofa gotowa. Oczywiście jeśli ktoś Ci wepchnie twarz w miskę zupy, a Ty umiesz pływać, to istnieje ryzyko, że za bardzo Ci to nie pomoże. Nie mówimy jednak o przygodach typu odwiedziny wujka z mafii, ale o kontekście nauki/praktyki. Jeśli jednak poćwiczysz, pójdziesz na kurs, spędzisz trochę czasu w wodzie lub też zaczniesz wcześnie naukę, to możesz wręcz czerpać przyjemność z pływania.

Tego się więc trzymajmy! Pracujmy nad sobą, tak jak teraz czytamy tę książkę czy też tak jak pracowaliśmy wspólnie w sieci podczas spotkań na trasie #HejtBusters. Zwiększajmy swoją wiedzę o hejcie, o jego rodzajach, o tym, czym go się je. Uczmy się o sposobie reagowania na hejt. Bawmy się nim, gdy mamy na to siłę i czas. Unikajmy go, gdy jesteśmy przemęczeni i podatni na negatywne emocje. Nie chcemy złapać niepotrzebnego doła. Szukajmy fachowców. Prośmy o pomoc. Nie chowajmy głowy w piasek.

Przyjdzie bowiem taki moment, gdy na tyle się uodpornimy, że w danej chwili będziemy mieli dużo więcej odwagi niż w innych momentach. Możesz użyć kolejnej metafory, że „nasz zbiornik” z odwagą i pewnością siebie będzie pełen. Wtedy działajmy. Róbmy swoje. Wyjdźmy do świata ze swoimi pomysłami. Odkrywajmy nowe terytoria, testujmy nowe sposoby zachowań i reakcji. Bawmy się życiem!

FAZA 4. — CZERPIESZ KORZYŚCI Z HEJTU 

Najtrudniejszy poziom, ale po jego osiągnięciu możesz czerpać najwięcej korzyści. Gdy uświadomisz sobie, że z chamstwem, agresją i idiotyzmem nie wygrasz. Na krótką metę, w pojedynku, w zwarciu czasami Ci się udaje. Lecz w tym momencie jest nas o wiele za mało. Zbyt wiele osób chowa głowę w piasek. Dlatego miej świadomość, że odporność jest tylko chwilowa. A najlepsze, co można zrobić, to przekierować hejt w taki sposób, aby czerpać z niego korzyści. W końcu są media, które wręcz żyją z hejtu. Są ludzie, którzy na hejcie wobec innych zbudowali swoją rozpoznawalność, swoje marki i biznesy.

Dlaczego więc Ty nie możesz tego zrobić, o wiele bardziej etycznie i bar dziej ekologicznie? Hejter, zarabiając na Twojej niedoli, nieszczęściu, robi źle. Karmiąc się Twoimi problemami jak wirus, hejter rozlewa problem jak plamę oleju. Pożera zdrowe tkanki jak rak. Chcesz żyć swoim życiem, a on podbiega i dźga Cię zarażoną strzykawką, śmiejąc się jak obłąkany. Czasami zrobi to dla żartu, czasami z nudy, a często dlatego że Ci zazdrości. Atakuje Cię. Tak długo już to robi, że nie widzi w tym nic złego. Zresztą nawet w tej książce pisałem już: nie obwiniaj wilka za to, że chce zjeść trochę krwistego. Cofnijmy się do momentu, gdy hejter powstaje, a zrozumiemy, że często takim się staje, ponieważ to my go odtrąciliśmy. Skupmy się teraz na przyjęciu na klatę tematu. Zamiast odbijać cios, możemy go przekierować. Jak w sztukach walki. Wykorzystać siłę przeciwnika przeciwko niemu. On nas kopie, a my odskakujemy, przez co on się wywraca i robi z siebie błazna.

To nam jednak za wiele nie da. Musimy być mądrzejsi. Musimy wykorzystać tę jego energię, aby wykonała za nas pewną pracę. Wykorzystujemy więc to, co on przeciwko nam zrobił. Ktoś rozlał olej. Możesz się więc poślizgnąć, możesz się niestety wywrócić. Lecz olej możesz też podpalić i sprawić, żeby było jaśniej, gdy wokół panuje już mrok. Cieplej, gdy jest zimno. Możesz zebrać ten olej i przelać do butelek. Dać, podarować, sprzedać, przekazać innym. Nasmarować stare zawiasy. Możesz wiele zrobić z tym olejem, zamiast go łykać jak pelikan. Wtedy zalegnie Ci na żołądku. Dlaczego do tego dopuszczać?

Wiem, że dla osoby niedoświadczonej to trudna koncepcja. Wiem, że daleka droga, aby ją zrozumieć. Co z tego? Istotne jest, że już wiesz, że tak można, a nawet trzeba. Jeśli pada deszcz, to sprzedajesz parasole, a nie stękasz i narzekasz. Jeśli jest gorąco, to oferujesz zimne napoje oraz ochłodę. Dopasowujesz się do sytuacji, zamiast się nią irytować. 

Osobiście przez wiele lat słyszałem, jakim to nie jestem guru. Jednak gdy guru mody i gotowania jest OK, to już guru inspiracji, mówców czy też przekazywania swojego punktu widzenia już OK nie jest. Wręcz jest be! Niedobry. Naciąga ludzi. Biedaczyska zostają siłą zaciągnięci na sale szkoleniowe, tam przypinani są pasami do krzeseł, ktoś na nich krzyczy i każe im zmienić swoje myślenie. Później oni jak zombie nie mogą wrócić do swojej rzeczywistości. Zmieniają się. Są inni! To jest przecież straszne. Nie wiem, czy dałbym radę wypisać, jak wiele bredni słyszałem i pewnie jeszcze usłyszę o swoim zawodzie, co do którego nazwy sam mam ogrom wątpliwości... Nadal nie wiem, jak o sobie mówić. Czy jestem guru mówienia, czy ekspertem od uwalniania ludzkiego potencjału, czy mówcą, czy coachem, czy mentorem — mało to ważne. Istotne jest jedno — dostawałem w twarz łatką guru. Napisałem więc o tym książkę. Nazwałem ją, jak już wiesz, Guru kultu..ry. Przewrotna, kontrowersyjna i ostra nazwa, przyznasz. Dziś używamy łatki guru wewnątrz naszej społeczności. Śmiejemy się z niej, a gdy hejterzy próbują jej używać, reklamują moją książkę. Dziękuję Wam za to. Jest bestsellerem od wielu miesięcy. Świetnie się sprzedaje i bardzo pomaga ludziom. Uwielbiam Was, moi darmowi, niestrudzeni i najbardziej lojalni przedstawiciele handlowi — hejterzy!


Michał Wawrzyniak 












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

A Ty co o tym myślisz?

Psychorada