TANIA SIŁA ROBOCZA
NA ZAWSZE!
Moje dzisiejsze zdanie na ten temat ukształtowało się przez lata walki.
Dlatego nie oczekuję od Ciebie, że od razu je zrozumiesz lub przyjmiesz.
Pokażę Ci więc 4 fazy, przez które wszyscy przechodzimy. Jedni idą dalej,
inni potrafią się zawiesić i utknąć.
Dobrego pracownika nie jest łatwo znaleźć. Wie to każdy, kto prowadzi
jakiś biznes. Dużo mówią, mało robią. Dużo chcą, coraz mniej realizują.
Co zrobić? Takie życie. Podnosimy poprzeczkę wymagań wobec innych,
a obniżamy wobec siebie.
Gdyby tak udało się znaleźć taką grupę, która będzie dla nas pracowała,
lecz nie będzie sprawiała tych problemów. Będzie wręcz tyrała od świtu
do zmierzchu? Przecież to marzenie każdego małego dyktatora (kierowniczka, który przez kumoterstwo załapał się na stołek), obiekt westchnień
braci niewolników (zasuwających na szybko przesuwającej się taśmie)
oraz przyczyna zmaz nocnych każdego prezesika (guru swojej kolejnej
wizji, która ma odmienić świat na lepsze!).
Okazuje się, że jest to na wyciągnięcie Twojej ręki! Ba! Niemal nic nie
musisz robić. A gdy już raz uruchomisz system, to działa on bez przeszkód
do końca swoich dni!
To zawód przyszłości, istotna funkcja społeczna oraz styl życia. Nosi
nazwę: „Jestę Hejterę!”. Tak! HEJTER. To on jest odpowiedzią na Twoje
wszystkie rozterki biznesowe. Ha, ha! Przecież bez względu na to, co
zrobisz, to i tak pojawi się ktoś, kto będzie Ci tyłek obrabiał. Jest tak czy
nie? Jeśli masz trochę oleju w głowie, to widzisz, że w dzisiejszym świecie
staje się coraz bardziej popularne mieć jakieś antystanowisko, zamiast
ruszyć dupsko i coś samemu zrobić.
Nieważne, jaki zawód wybierzesz. Nieważne, czym się w życiu kierujesz.
Co wyznajesz, co lubisz. Gdzie chodzisz, w co się ubierasz. NIC nie jest
ważne — ktoś się zjawi i ze wszystkich sił będzie się starał udowodnić,
że posiadasz wszystkie jego cechy charakteru. Czyli że jesteś debilem,
nieukiem, idiotą, nieudacznikiem, naciągaczem, chamem, agresorem,
złośliwcem i tutaj wstaw sobie jeszcze swoje „ulubione” epitety...
Mówi się wręcz, że dzisiejszym wyznacznikiem tego, czy cokolwiek znaczysz, jest liczba Twoich hejterów. Im masz ich więcej, tym ważniejszą
osobą jesteś. Nie możesz być gwiazdą, jeśli nie obsmarowują Cię w brukowcach. Nie jesteś nikim znacznym, jeśli nie ma o Tobie memów w sieci.
Nie przejdziesz do historii, jeśli nie krążą o Tobie kawały.
Wychodzi więc na to, że obojętnie, co zrobimy, i tak niestety nie unikniemy tego, że inni będą nas obgadywać, oczerniać i mierzyć swoją miarą.
Można by było pomyśleć, że wybór pustelniczego życia i ucieczka od
uciech doczesności nas uratuje. Hmm... Problem polega na tym, że
pewnego dnia ktoś zechce Twej jaskini, słupa, drzewa, poletka i przyjdzie
silna grupka z widłami, aby wyjaśnić Ci, że Twoje odosobnienie komuś
jednak przeszkadza, ponieważ x, y, z... więc won!
Nie uda się od tego uciec (niestety, przykro mi, ale obserwuję, badam
i analizuję ten problem od lat), dlatego też wykorzystajmy to na swoje
potrzeby. Pada deszcz — nie płaczmy, tylko napełnijmy beczki. Podlejemy
kwiatki w ogródku zebraną w ten sposób wodą. Sypie grad — nie irytujmy
się, ale pozbierajmy go, będzie do drinków. Uderzają pioruny — złapmy
je, przekierujmy i zmagazynujmy w akumulatorach, a gdy będzie tej mocy
wystarczająco dużo, stwórzmy swojego Frankensteina!
Co trzeba więc zrobić, żeby tłumy spędzane do Ciebie przez hejterów
spożytkowały swoją energię w jedynym słusznym celu?
GDZIE ICH PRZYJMIESZ?
Musisz mieć jakąś stronę, bloga, profil oficjalny. Coś, co ludzie będą mogli
znaleźć. Ponieważ nie wszyscy hejterzy są profesjonalistami. Musisz mieć
świadomość, że w większości to nieuki. Więc czasami przekręcą Twoje nazwisko lub podadzą złego linka, a czasami wręcz popełnią największe
świętokradztwo — będą o Tobie mówić, ale nie napiszą, gdzie Cię znaleźć!
CZYM CHATA BOGATA!
Staropolanie mawiali: „Gość w dom, Bóg w dom!”. Musisz więc pamiętać
o przywitaniu ich chlebem i solą (bez domieszek arszeniku; pamiętaj,
chcesz, żeby wracali po więcej!). Wie o tym każdy, kto prowadzi biznes.
Próbki i degustacje. Mówię o tym więcej podczas Ekspert Escalator LIVE+,
poszukaj tego zapisu VOD — przygotuj swoje 2% i 10%, żeby mogli coś
szybko skonsumować (krótkie wpisy na blogu; fajne zabawne fotki, które
można skomentować; jakieś swoje przemyślenia warte przekazania dalej).
KLIENT PRZYCHODZI DO CIEBIE KUPIĆ,
A NIE POGADAĆ!
Wie o tym doskonale każdy sprzedawca. Klient przyszedł kupić, a nie
połazić po sklepie. Ułatw to więc ludziom napędzonym przez hejterów.
Miej wyraźne informacje o tym, co produkujesz lub oferujesz. Banery
z ofertą, linki do zakupu. Informacje o tym, co nowego w Twojej ofercie.
Książki, płyty, gadżety. Im mniejszy próg kwoty zakupu, tym więcej ludzi
kupi coś „dla testów”.
KONIECZNIE PODZIĘKUJ!
Jak już pisałem wyżej, z doświadczenia nie tylko swojego wiem, że obojętnie, co zrobisz, a hejter będzie hejterem (czasami się nawróci, ale nie
wiem, czy masz czas na tak długie egzorcyzmy). Dlatego też zrozum, że
oni to lubią. To sprawia im perwersyjną przyjemność. Jedni onanizują
się z gazetką w ręce (inni wyrastają z tego w podstawówce i robią to jak
ludzie przed ekranem komputera!), a drudzy wymyślają niestworzone
historie na Twój temat lub odwracają kota ogonem, żeby wszystko, co
robisz, postawiło Cię w złym świetle.
Dlatego więc
podziękuj im za to!
Kiedy tylko masz odpowiedni poziom
energii i humoru, pisz im wyraźnie, że pomagają w Twoim biznesie, że
zarabiasz dzięki nim więcej, że Twoje filmy są wyświetlane częściej, artykuły czytane, a drzwi sklepu otwierają się częściej niż do tej pory.
A żeby z tego skorzystać w fazie 4., trzeba najpierw przejść fazy 1., 2. i 3.
Do dzieła więc!
FAZA 1. — BOISZ SIĘ COŚ ZROBIĆ
Masz jakiś pomysł. Zastanawiasz się nad nim. Może go zapisujesz, może
rozrysowujesz. Możliwe, że z kimś rozmawiasz — koniecznie ze znajomymi i z przyjaciółmi. Mija sporo czasu, a pomysł finalnie ląduje w koszu.
Powód? Boisz się, że to bez sensu. Uważasz, że inni źle o nim pomyślą.
Powiedzą Ci, że jest głupi, że wyskakujesz przed szereg, że masz za wysokie mniemanie o sobie, że to na pewno nie wyjdzie.
FAZA 2. — DZIAŁASZ,
ALE UGINASZ SIĘ POD KRYTYKĄ
I OPINIĄ INNYCH
Udało Ci się pójść dalej. Zacząłeś coś robić! Hurra! Brawo! To niby tylko
jeden krok dalej, ale ma on ogromne znaczenie. Wielu z nas nigdy go
nie zrobi. To przerażające, ale ogromna część pomysłów najpierw znika
w odmętach umysłu, ponieważ nie jest zapisana — a później chodzimy
i zastanawiamy się: „Co to było?! Kurde, to było dobre!”. Następnie jeśli
uda Ci się przelać swoje myśli na papier, zachować, to pomysł ginie
w szufladzie. Więc Twoja decyzja, żeby pójść dalej, jest czymś istotnym.
Niezwykle odważnym krokiem.
Problem w tym, że nie każdy pomysł w momencie powstania jest dopracowany. Mogę się nawet pokusić o stwierdzenie, że jeszcze takiego nie
widziałem. Początkowe wizje muszą być przez nas szlifowane. Dopracowywane oraz znacznie zmieniane. Dlatego nie ma szans, żeby przy nowym
projekcie nie pojawiły się głosy krytyki, przeciwstawne opinie. Ważne jest
więc uzmysłowienie sobie, że to Ty wybierasz, kogo chcesz słuchać! To Ty
wybierasz, u kogo chcesz zasięgnąć porady. Jako szewc nie będziesz pytać
kucharza, jak się przygotowuje skórę, bo on ją wygotowuje i kroi na paski.
Jako modelka nie spytasz o dietę kolegi startującego w zawodach sumo.
Przykłady można mnożyć. Każdy ma swój zakres tematów, w jakich się
specjalizuje, więc pytanie kogoś od tematu X o Y jest bezsensowne. Nie
mówiąc już o tym, że wcale to nie oznacza, że gdy faktycznie pojawi się
ekspert z Twojej dziedziny, to Ty nic innego nie zrobisz, tylko od razu
ściągniesz majtki i rzucisz mu się na szyję. Bez przesady. Gdyby każdy
z wizjonerów słuchał opinii na temat swoich pomysłów, to nie mielibyśmy
wielu z nowoczesnych udogodnień. Samochód był bez sensu i Henry Ford
powinien odpuścić. Samolot — całkowitą głupotą, więc bracia Wright
głupio robili, testując nowe pomysły. Radio miało się nie przyjąć, a telefon powinien mieć duże i łatwe w obsłudze guziki, bo nikt nie będzie
dotykał palcem szybki...
Ty tego niestety nie wiesz lub o tym nie pamiętasz. Bo w momencie, gdy
ktoś Cię atakuje, przestajesz robić to, co zacząłeś. Przestajesz działać. W tej
fazie często odpuszczasz, mówisz: „Dość!”. Lub też po prostu wierzysz
w to, co mówią inni, i zgadzasz się z ich wnioskami, że wszystko, czym
się zajmujesz, jest bez sensu.
FAZA 3. — NABIERASZ
CHWILOWEJ ODPORNOŚCI
I ROBISZ SWOJE
To chyba najtrudniejsza kwestia w tym chorym temacie hejtowania. Jak
mam Ci wyjaśnić, że Twoja odporność będzie różna w czasie? Jak mam
Ci uzmysłowić, jeszcze zanim osobiście to poczujesz, że Twoja odporność
jest iluzją, ponieważ nie można być cały czas odpornym? Nasz system
immunologiczny nieustannie pracuje. Cały czas walczy. Jeśli będziemy
go nadwerężali, to osłabnie, a wtedy byle przeziębienie nas rozłoży. Jeśli
zachorujemy poważnie, stracimy odporność niemal całkowicie, wtedy
byle przeziębienie może nas wręcz zabić.
Wirus HIV, który dziś na świecie jest poważnym problemem, infekuje komórki układu odpornościowego jak pasożyt. Dochodzi wtedy do
„uśpienia” naszej odporności. Musimy bardzo na siebie uważać. Dbać
o siebie tak, jak nigdy dotąd, w przeciwnym razie może się to skończyć
tragicznie. Nie znamy jeszcze niestety w 100% skutecznej metody na
pozbycie się wirusa HIV z organizmu. Skupmy się jednak na niby mniej
groźnym wirusie. Wirusie grypy. Regularnie się zmienia. Non stop opracowujemy nowe szczepionki. Człowiek nie umiera na samą grypę, ale na
jej powikłania. Masakra, przyznasz.
Czasami musimy wręcz sami „wyłączyć” lub „zabić” układ odpornościowy, co się robi przy nowotworze krwi, zwanym potocznie białaczką.
Najpierw zabijamy układ odpornościowy, żeby go później odtworzyć
przeszczepem szpiku. Jak widzisz, począwszy od zwykłych przeziębień,
poprzez śmiertelne choroby, aż do powikłań po zwykłych infekcjach
jedno jest pewne — im mocniejszy nasz system odpornościowy, tym
większa szansa na przeżycie.
Jako że kontekst chorób jest dla nas trudny, boimy się ich, zmieńmy
temat na sport. Wybierzmy pływanie. Po przekroczeniu pewnej granicy
(gdy już nie sięgasz nogami dna) bez względu na poziom wody możesz
się utopić, jeśli nie umiesz pływać. Zaczniesz panikować, zepniesz się i katastrofa gotowa. Oczywiście jeśli ktoś Ci wepchnie twarz w miskę zupy,
a Ty umiesz pływać, to istnieje ryzyko, że za bardzo Ci to nie pomoże.
Nie mówimy jednak o przygodach typu odwiedziny wujka z mafii, ale
o kontekście nauki/praktyki. Jeśli jednak poćwiczysz, pójdziesz na kurs,
spędzisz trochę czasu w wodzie lub też zaczniesz wcześnie naukę, to
możesz wręcz czerpać przyjemność z pływania.
Tego się więc trzymajmy! Pracujmy nad sobą, tak jak teraz czytamy tę książkę czy też tak jak pracowaliśmy wspólnie w sieci podczas spotkań na
trasie #HejtBusters. Zwiększajmy swoją wiedzę o hejcie, o jego rodzajach,
o tym, czym go się je. Uczmy się o sposobie reagowania na hejt. Bawmy się
nim, gdy mamy na to siłę i czas. Unikajmy go, gdy jesteśmy przemęczeni
i podatni na negatywne emocje. Nie chcemy złapać niepotrzebnego doła.
Szukajmy fachowców. Prośmy o pomoc. Nie chowajmy głowy w piasek.
Przyjdzie bowiem taki moment, gdy na tyle się uodpornimy, że w danej
chwili będziemy mieli dużo więcej odwagi niż w innych momentach.
Możesz użyć kolejnej metafory, że „nasz zbiornik” z odwagą i pewnością
siebie będzie pełen. Wtedy działajmy. Róbmy swoje. Wyjdźmy do świata
ze swoimi pomysłami. Odkrywajmy nowe terytoria, testujmy nowe sposoby zachowań i reakcji. Bawmy się życiem!
FAZA 4. —
CZERPIESZ KORZYŚCI
Z HEJTU
Najtrudniejszy poziom, ale po jego osiągnięciu możesz czerpać najwięcej
korzyści. Gdy uświadomisz sobie, że z chamstwem, agresją i idiotyzmem
nie wygrasz. Na krótką metę, w pojedynku, w zwarciu czasami Ci się
udaje. Lecz w tym momencie jest nas o wiele za mało. Zbyt wiele osób
chowa głowę w piasek. Dlatego miej świadomość, że odporność jest tylko chwilowa. A najlepsze, co można zrobić, to przekierować hejt w taki
sposób, aby czerpać z niego korzyści. W końcu są media, które wręcz
żyją z hejtu. Są ludzie, którzy na hejcie wobec innych zbudowali swoją
rozpoznawalność, swoje marki i biznesy.
Dlaczego więc Ty nie możesz tego zrobić, o wiele bardziej etycznie i bar dziej ekologicznie? Hejter, zarabiając na Twojej niedoli, nieszczęściu, robi
źle. Karmiąc się Twoimi problemami jak wirus, hejter rozlewa problem
jak plamę oleju. Pożera zdrowe tkanki jak rak. Chcesz żyć swoim życiem,
a on podbiega i dźga Cię zarażoną strzykawką, śmiejąc się jak obłąkany.
Czasami zrobi to dla żartu, czasami z nudy, a często dlatego że Ci zazdrości. Atakuje Cię. Tak długo już to robi, że nie widzi w tym nic złego.
Zresztą nawet w tej książce pisałem już: nie obwiniaj wilka za to, że chce
zjeść trochę krwistego. Cofnijmy się do momentu, gdy hejter powstaje,
a zrozumiemy, że często takim się staje, ponieważ to my go odtrąciliśmy.
Skupmy się teraz na przyjęciu na klatę tematu.
Zamiast odbijać cios, możemy go przekierować. Jak w sztukach walki.
Wykorzystać siłę przeciwnika przeciwko niemu. On nas kopie, a my
odskakujemy, przez co on się wywraca i robi z siebie błazna.
To nam jednak za wiele nie da. Musimy być mądrzejsi. Musimy wykorzystać tę jego energię, aby wykonała za nas pewną pracę. Wykorzystujemy
więc to, co on przeciwko nam zrobił. Ktoś rozlał olej. Możesz się więc
poślizgnąć, możesz się niestety wywrócić. Lecz olej możesz też podpalić
i sprawić, żeby było jaśniej, gdy wokół panuje już mrok. Cieplej, gdy
jest zimno. Możesz zebrać ten olej i przelać do butelek. Dać, podarować, sprzedać, przekazać innym. Nasmarować stare zawiasy. Możesz wiele
zrobić z tym olejem, zamiast go łykać jak pelikan. Wtedy zalegnie Ci na
żołądku. Dlaczego do tego dopuszczać?
Wiem, że dla osoby niedoświadczonej to trudna koncepcja. Wiem, że
daleka droga, aby ją zrozumieć. Co z tego? Istotne jest, że już wiesz, że
tak można, a nawet trzeba. Jeśli pada deszcz, to sprzedajesz parasole,
a nie stękasz i narzekasz. Jeśli jest gorąco, to oferujesz zimne napoje
oraz ochłodę. Dopasowujesz się do sytuacji, zamiast się nią irytować.
Osobiście przez wiele lat słyszałem, jakim to nie jestem guru. Jednak
gdy guru mody i gotowania jest OK, to już guru inspiracji, mówców czy
też przekazywania swojego punktu widzenia już OK nie jest. Wręcz jest
be! Niedobry. Naciąga ludzi. Biedaczyska zostają siłą zaciągnięci na sale
szkoleniowe, tam przypinani są pasami do krzeseł, ktoś na nich krzyczy
i każe im zmienić swoje myślenie. Później oni jak zombie nie mogą wrócić
do swojej rzeczywistości. Zmieniają się. Są inni! To jest przecież straszne.
Nie wiem, czy dałbym radę wypisać, jak wiele bredni słyszałem i pewnie
jeszcze usłyszę o swoim zawodzie, co do którego nazwy sam mam ogrom
wątpliwości... Nadal nie wiem, jak o sobie mówić. Czy jestem guru mówienia, czy ekspertem od uwalniania ludzkiego potencjału, czy mówcą,
czy coachem, czy mentorem — mało to ważne. Istotne jest jedno — dostawałem w twarz łatką guru. Napisałem więc o tym książkę. Nazwałem
ją, jak już wiesz,
Guru kultu..ry. Przewrotna, kontrowersyjna i ostra nazwa, przyznasz. Dziś używamy łatki guru wewnątrz naszej społeczności.
Śmiejemy się z niej, a gdy hejterzy próbują jej używać, reklamują moją
książkę. Dziękuję Wam za to. Jest bestsellerem od wielu miesięcy. Świetnie
się sprzedaje i bardzo pomaga ludziom. Uwielbiam Was, moi darmowi,
niestrudzeni i najbardziej lojalni przedstawiciele handlowi — hejterzy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
A Ty co o tym myślisz?